Wednesday 17 November 2010

didaskalia

ciekawy artykuł Bartka Chacińskiego, poniżej wklejamy plusy winylowyego wydawnictwa

1. Konieczność zwydatkowania pewnej energii: trzeba podejść do gramofonu i nastawić płytę. A przy okazji spalić trochę kalorii i mieć bardziej, hm, fizyczny kontakt z nośnikiem. Poza tym ta oddana energia powoduje, że niechętnie zrezygnujemy ze słuchania, a wcześniej prawdopodobnie zaplanujemy sobie czas na to.

2. Brak możliwości przewijania (przełączanie z utworu na utwór jest - ale trzeba się nieźle namęczyć). który sprawia, że paru płyt wysłuchałem do końca, tłumiąc wszelkie przejawy ADHD.

3. Podział płyty na dwie lub więcej części po ok. 20 minut każda. Nieźle się słucha takimi blokami, łatwiej się skoncentrować na minut dwadzieścia niż pięćdziesiąt. No i po każdym bloku mamy krótką przerwę.

4. Analogowy dźwięk. Technologicznie gorszy (pasmo, dynamika), za to dla wielu osób psychologicznie lepszy. Dźwięk ciekawy również dlatego, że olbrzymie różnice wprowadza tłoczenie płyty, sprzęt, na którym jej słuchamy - różnice większe niż w wypadku technologii cyfrowej.

5. Poczucie ekskluzywności - tutaj uwaga z punktu pierwszego “minusów” (patrz niżej) staje się zaletą, każdy egzemplarz jest inny, poza tym rzeczy wydane tylko na winylu wolniej rozpowszechniają się w sieci, rzadko trafiają na YouTube (ta płyta do dziś - od sierpnia, gdy została wydana - jeszcze tam nie trafiła).

Cała reszta przeciw w artykule, al eprzeciez nie zamiescimy bo to jak strzał w stope a nawet w dwie

No comments:

Post a Comment